Wypracowane przez Literacką oprogramowanie BookScout.ai stało się inspiracją dla kolejnego artykułu (pierwszy artykuł znajduje się pod tym linkiem > KLIK) Tomasza Palaka – radcy prawnego, prelegenta, blogera. We wpisie znajdziemy odpowiedź na pytanie o prawa autorskie tego, co poddajemy analizie sztucznej inteligencji.
Jak może pamiętasz, jest tu na blogu wpis o prawach autorskich efektów pracy sztucznej inteligencji. Warto jednak zastanowić się nad tym, co dzieje się nieco wcześniej — a więc przed umieszczaniem w opartym na niej narzędziu czegoś, co może takiemu prawu podlegać. Spróbujmy zmierzyć się także z tym.
W sumie można powiedzieć, że zapowiadałem ten wpis. Poprzedni wyniknął ze współpracy z firmą Literacka i tak samo zresztą jest z tym. Pisałem tam:
”No to zostaje jeszcze narzędzie BookScout.ai od Literackiej, która zainspirowała dzisiejszy wpis. Na czym polega? Wyręcza wydawców w pierwszym przeglądzie spływających do nich (wciąż tak zwanych) „rękopisów” od pragnących wypuszczenia ich książki autorów. Raport zwany Mapą Książki określa między innymi czy tekst pasuje do profilu wydawcy, kto może być zainteresowany tekstem, do jakiego pasuje gatunku, jakie wzbudza emocje i jaka jest jakość języka i styl autora. O prawach autorów książek w tym kontekście porozmawiamy sobie osobno – spodziewaj się drugiego wpisu w ciągu miesiąca”.To ten wpis 😉
Zastanowimy się zatem nad tym, na jakich zasadach wydawnictwo może udostępnić Literackiej (i nie tylko) teksty i utwory do analizy przez sztuczną inteligencję. I szerzej – nad możliwymi dwoma scenariuszami umieszczania czegoś w magicznym pudełku „sztuczna inteligencja” w celu osiągnięcia jakiegoś zautomatyzowanego efektu.